Gdy testy nie wykażą borrelia burgdorferi, warto szukać borrelia miyamotoi
Gdy pacjent ma objawy boreliozy, a poszukiwanie zakażenia borelią burgdorferi będzie bezskuteczne, warto rozszerzyć diagnostykę o inne rodzaje borelii, np. borrelia miyamotoi.
Borrelia miyamotoi została po raz pierwszy wyizolowana z kleszcza Ixodes persulcatus w Japonii w 1994 roku. Pierwszy udokumentowany przypadek w USA opisano w 2013 roku. Większość przypadków tej choroby została zidentyfikowana na półkuli północnej (Japonia, Rosja, Holandia i USA). Niewielka ilość diagnoz może wynikać z niewystarczającej ilości testów w tym kierunku. Przy diagnostyce warto szukać innych patogenów borelii, nie tylko burgdorferi.
Oto ciekawy przypadek 75-latka, który zgłosił się na SOR w szpitalu w Connecticut po 3 dniach uogólnionego osłabienia i jednym dniu zaburzeń psychicznych. Jak na swój wiek pacjent był dość zdrowy, ponadto nie pił, nie palił, nie używał narkotyków. Proces diagnostyki będzie bardzo ciekawy dla każdego lekarza i warto zajrzeć do zalinkowanej publikacji/ W szpitalu postarano się, żeby sprawdzić co się da.
Objawy: pacjent był nieco niedotleniony, poza tym miał wysoką gorączkę powyżej 39 st. Inne objawy: senność, przyspieszony oddech, tachykardia, niedociśnienie, niedotlenienie i sztywność. Potem wystąpił epizod wymiotów. W końcu musiano go intubować.
Szukano wszystkiego, w tym kompletu chorób odkleszczowych. Wszystko wykluczono. Wtedy lekarze zlecili badania w kierunku b. miyamotoi. Test potwierdził gwałtownie rozwijającą się boreliozę.
Co ciekawe – zanim uzyskano pozytywny wynik, podano szerokie spektrum antybiotyków, w ciemno. Pacjent dostał dożylnie ceftriakson, doksycyklinę, ampicylinę i acyklowir. Dzięki ciągłej antybiotykoterapii i chłodzeniu, pacjenta ustabilizowano, temperatura była stała, zaburzenia psychiczne zmniejszyły się znacząco, można go było też extubować.