Hura, borelioza! – historia pacjentki
O swojej historii choroby pacjentka napisała książkę: „Hura, borelioza!”.
Skierowano ją do szpitala psychiatrycznego, bo była płaczliwa i przed lekarzem doznała czegoś w rodzaju załamania nerwowego. Jednak po 2 dniach sama chora przerwała leczenie, dowodząc, że jest chora fizycznie a nie psychicznie.
Lekarz je nie lekceważył – szukał diagnozy i postawił ją w końcu: syndrom przewlekłego zmęczenia. Po kilku latach inny lekarz wpadł na to, by obstawić ją suplementami: dużymi dawkami różnych witamin z grupy B, magnezem itp. To nieco poprawiło jej samopoczucie.
A potem ugryzł ją kleszcz, więc trafiła do kolejnego lekarza. I dopiero tam odkryto, że owszem, ma przeciwciała „świeżej” choroby, ale ma też aktywne przeciwciała wskazujące na to, że zakażenie toczy się w jej ciele od dawna. Pół roku antybiotykoterapii w znaczący sposób pomogło – znów cieszyła się życiem, prawie normalnie funkcjonowała, zdarzyło się jej nawet jeździć na rowerze.
Droga od „pani jest chyba przemęczona” do „ma pani boreliozę” zajęła jej… 30 lat. Ale finał był dość optymistyczny.
Historię opisał również niemiecki Focus.
Amazon.de Focus