Borelioza a zaburzenia psychiczne na przykładzie 45-latki
Pacjentka przez kilka miesięcy zgłaszała obniżony nastrój, zmęczenie, subiektywne problemy z pamięcią i bóle głowy.
Ledwo funkcjonowała, a pomocy u lekarza rodzinnego nie znalazła. Ten zlecił jej badania ogólne, które na nic nie wskazywały i odesłał do psychiatry z diagnozą „depresja”.
Pacjentka przyjmowała sertralinę, co dało niewielką poprawę nastroju, ale dalej cierpiała z powodu przewlekłego zmęczenia, problemów z pamięcią i bólów głowy. Z wywiadu wynikało, że 3 miesiące była w rejonie endemicznym boreliozy i wróciła stamtąd z infekcją grypopodobną. Sprawdzono ją wtedy na COVID i boreliozę – oba teksty były negatywne.
Test przeciwko boreliozie powtórzono i zarówno ELISA jak i Western blot, były pozytywne.
Pacjentkę leczono doksycykliną. zanotowano poprawę w zakresie zmęczenia, bólów głowy i nastroju. Jednak pacjentka dwa miesiące później wróciła z narastającym zmęczeniem i bólami głowy. Biorąc pod uwagę wytyczne IDSA/AAN/ACR, lekarz pierwszego kontaktu pacjentki odradzał ponowne leczenie antybiotykami, ponieważ uważał, że nie ma wyraźnych dowodów na reinfekcję lub uporczywą infekcję.
Pacjentka okazała się uparta, zasięgnęła drugiej opinii innego lekarza, który wykonał dodatkowe badania laboratoryjne – w tym badania płynu mózgowo-rdzeniowego – w celu oceny koinfekcji przenoszonych przez kleszcze i chorób autoimmunologicznych. Lekarz ten wdrożył też leczenie doksycykliną i amoksycyliną, a jej zmęczenie i bóle głowy uległy zmniejszeniu.
Obniżony nastrój jednak nie znikał i doprowadził do konfliktu z rodziną. Wdrożono pięciokrotnie zwiększone dawki sertraliny (z 30 mg do 150 mg), zalecono też terapię indywidualną.
Ostatecznie to pozwoliło na pewien sukces w terapii.
Zdjęcie Ulrike Mai z Pixabay
Psychiatric Times